wtorek, 7 października 2014

Rozdział 4

Wstałem rano budząc się sam. Ani śladu Mel. Nienawidzę tego. Pewnie pojechała do domu. Wymykanie się z łóżka partnera jest takie.. dziecinne? niedojrzałe? Tak to dobre określenia. Wstałem leniwie przeciągając się. Przejechałem dłońmi po lekkim porannym zaroście następnie przeczesując włosy które i trak wróciły do swojego nieładu. Zszedłem na dół. Wyjąłem małą białą miseczkę i nalałem do niej mleka. Włożyłem ją do mikrofali podgrzewając mleko. Otworzyłem szafkę w poszukiwaniu moich ulubionych kolorowych słodkich płatków. Kiedy je znalazłem a mikrofalówka zaczęła wydawać dźwięki zakończenia podgrzewania dosypałem płatki. Siadając przed telewizorem jadłem swoje śniadanie.

Napisałem do Rayana.
___________

Do: Rayan
Siema stary co robisz?

Po kilku minutach dostałem odpowiedź
____________

Od: Rayan
To co zawsze a co chcesz się spotkać?

____________
Do Rayan
Przyjedź do mnie za godzinę.

Usłyszałem że ktoś krząta się w domu a po kilku sekundach zauważyłem Margaret moją latynoską sprzątaczkę.
- Olá Margaret
- Olá Sr. Justin
Wszedłem do swojej dużej rozmiarów garderoby i ubrałem luźny dres. Za pewne z Rayanem będziemy grać w kosza i jeździć na desce więc nie muszę się zbytnio stroić. 
Po dwóch godzinach Rayan pojawił się u mnie. Cholera on zawsze się spóźnia. Zawsze tak było, nawet jak chodziliśmy do szkoły, zawsze się spóźniał a ja razem z nim.
- Siema
- No cześć.Idziemy grać? - Zaproponowałem rzucając mu piłkę którą złapał. 
- Jasne. 
Graliśmy na mini boisku przed moim domem z godzinę ale przerwał nam samochód Mel który wjechał na mój podjazd. 
Uśmiechnąłem się szeroko widząc ją w seksownych krótkich spodenkach i topie który sięgał przed pępek. Przyciągnąłem ją do siebie i mocno pocałowałem na co ona lekko odwzajemniła i szybko się odsunęła. 
- Justin jesteś spocony- jęknęła. 
- No grałem w kosza. 
Dopiero za nią zauważyłem jej przyjaciółkę którą znosiłem tylko ze względu na Mel. Hmm jakby to delikatnie ująć.. nie była za mądra. 
Posłałem przepraszający uśmiech Rayanowi ponieważ wiem że on podobał się Alice, na co on przewrócił oczami. Alice nie jest brzydka ale jej głupota czasem załamuje naszą paczkę. 
- Cześć Alice - machnąłem jej. 
- Melissa -Rayan posłał jej sztuczny uśmiech naco ona odpowiedziała takim samym. 
Nie mam pojęcia czemu się nie lubią. Nigdy się nie lubili. 
- Justin mieliśmy iść dziś na Pool Party pamiętasz? - uśmiechnęła się do mnie brunetka. 
- Zapomniałem. Już idę wziąć prysznic i się przebrać. 
W drodze na imprezę dziewczyny gadały o swoich tematach a my z Rayanem o swoich. 
- Stary mówię ci kolejny raz ona nie jest dla ciebie- mruknął cicho. 
- Ray przestań Mel jest świetną dziewczyną. - szepnąłem by nie słyszały naszej rozmowy. 
- Tak i leci na twoją sławę. Założę się że tam też zjawi się kolejna gromada paparazzi 
- Na pewno się mylisz- westchnąłem cicho.
Nie sądzę by Melissa była ze mną ze względu na sławę. Ona jest naprawdę niesamowitą dziewczyną., ale co do tych paparazzi Rayan ma racje. Pojawiają się na każdej imprezie, pzywatnej czy nie, oni i tak wiedzą. Tak Mel lubi być w centrum uwagi ale nie zrobiłaby mi tego.. chyba..

Weszliśmy na posiadłość Alfredo u którego odbywała się impreza. Przywitałem sie ze znajomymi i wskoczyłem do basenu. Graliśmy w siatkę wodną, śmialiśmy i się i przed wszystkim dobrze bawiliśmy. Jedyne osoby które były nie do końca zadowolone tą imprezą to Melissa i Alice hmm czemu mnie to nie dziwi? Nie są w centrum uwagi i to je denerwuje. Po długim mardzeniu dziewzyn że im się nudzi odesłałem je po napioje między czasie gadając z kmplami.
- Bieber gdzie są dziewczyny? Długo ich nie ma - Mruknął Rayan.
- Racja..
Wyszedłem z basenu i poszedłem dodomu gdzie był bufet. Zaszedem Melissę od tyłu slysząc jak flirtuje z jakimś chłopakiem którego nie znałem. Wida że była na niego napalona. Zacisnąłem szzękę i napiąłem wszystkie mięśnie stojąc i przysłuchując się o czym rozmawiają ale chyba speszyłem chłopaka ponieważ szybko odszedł zostawiając moją dziewczynę bez słowa.
- Fajnie się bawisz? - mruknąłem patrząc pociemniałymi oczami na nią.
- Justin co ty tu robisz? Podsłuchiwałeś?! - oburzyła się.
- A miałem? - uniosłem brwi.
- Nie - mruknęła wymijając mnie.
Otworzyłem sobie piwo i upiłem kilka łyków. Usłyszałem jakieś kłótnie więc poszedłem sprawdzić. Dziwnym cudem znowu pojawili się fotoreporteży a dziewczyny były w swoim żywiole. Ubrałem się i wyszedłem niepostrzeżenie z imprezy. Wróciłem do domu.
❋❋

JEST!! PRZEPRASZAM ŻE TAK DŁUGO ALE ZACZĘŁA SIĘ SZKOŁA. W LICEUM MAM DUŻO NAUKI I NIE MA NAPRAWDĘ KIEDY. LICZĘ NA KOMENTARZE. DO NASTĘPNEGO. 

3 komentarze:

  1. No super pewnie następny za miesiąc

    OdpowiedzUsuń
  2. Cudny rozdział ! Czekam na next ! :-)

    OdpowiedzUsuń
  3. Mam taką zakładkę jak wasze blogi. Następnym razem proszę wpisuj tam opisy i linki. Dziękuję.

    OdpowiedzUsuń